piątek, 27 listopada 2015

Coś Innego...

>Perspektywa Nico<


- A teraz posłuchaj mnie bardzo uważnie... - dziewczyna delikatnie pokiwała głową - My wszyscy chcemy ci pomóc przeżyć jak najdłużej, rozumiesz?
- Jacy wszyscy? - zapytała - Jest was więcej? A te wszystkie dziwne stworzenia, które widziałam po drodze?
- Spokojnie, musisz mi zaufać. Przynajmniej na razie. Zaprowadzę ci do obozu, tam Chejron wszystko ci wyjaśni, tylko nie próbuj znowu uciekać. - dziewczyna speszyła się trochę.
- Przepraszam...
- Nie ma za co, ale teraz chodźmy, będą martwić się o ciebie... - wszedłem z powrotem na ścieżkę i ruszyliśmy w stronę Wielkiego Domu. Dziewczyna bacznie obserwowała mnie i każdy mój ruch, gdy wracaliśmy do obozu. Bała się mnie. W sumie to się jej nie dziwię. Ludzie nie przywykli do zadawania się z kimś takim jak ja. Syn Hadesa, Król Upiorów itd. Szliśmy w milczeniu przez około 10 minut. Co chwila dziewczyna spoglądała w moją stronę, ale ja udawałem, że tego nie widzę. Szczerze nawet nie wiedziałem jak się nazywa... W sumie nie powinno mnie to interesować, heroska jak każda inna... MOMENT!?! Zatrzymałem się gwałtownie i obróciłem w stronę idącej za mną dziewczyny.
- Coś się stało? - zapytała z niepokojem w głosie
- Nie jesteś zwyczajną heroską prawda? - zapytałem podchodząc do niej bliżej. Dziewczyna odruchowo cofnęła się.
- Ale ja nie wiem, o co ci chodzi... Ja dopiero się tutaj znalazłam... - głos jej się załamał - Ja...Ja nic nie pamiętam... Czy to normalne? - nie, to nie było normalne,  lecz nie chciałem niepotrzebnie denerwować dziewczyny. Musiałem tylko jak najszybciej zabrać ją do Chejrona... Nie było czasu na wędrowanie przez las. Wziąłem ją za rękę. Dziewczyna zarumieniła się, a ja przewróciłem oczami. Byłem zmęczony po ostatniej podróży cieniem, ale to był przypadek wyjątkowy.
- Trzymaj się. - powiedziałem.
- Co chcesz zrobić? - zapytała. Nie odpowiedziałem jej tylko skupiłem się na placu przed Wielkim Domem.


>Perspektywa Alice<


W jednej chwili znaleźliśmy się przed budynkiem, który Nico określił jako Wielki Dom. Był cały pomalowany na kolor pastelowego błękitu z białymi wykończeniami. W sumie wyglądał całkiem przyjaźnie. Chciało mi się wymiotować, lecz powstrzymałam mdłości. Spojrzałam na chłopaka. Wydawał się jeszcze bledszy niż wcześniej (chociaż nie wiem czy to było ogóle możliwe). Oparł się o jeden z filarów i ciężko opadł na ziemię. Ukrył twarz w dłoniach i odetchnął parę razy głęboko.
- Hej... Wszystko okay? Potrzebujesz pomocy albo... coś w tym stylu? - zapytałam, bo chłopak nie wyglądał najlepiej. Jego cienie pod oczami były ciemniejsze niż wcześniej a skóra bledsza.
- Nie, dam sobie radę. - powiedział chłopak i powoli wstał. Zachwiał się, jakby próbując złapać równowagę. - Chodźmy, musimy pilnie zobaczyć się z Chejronem...
- Właściwie kim jest ten cały Chejron? - zapytałam. Zdawało mi się, że na ustach chłopaka zatańczył cień uśmiechu, lecz nie miałam pewności. Chłopak nie wyglądał na takiego, który się często uśmiecha.
- Wejdź do środka to sama się przekonasz... - nie mając wyboru powoli ruszyłam stopniami na ganek i zapukałam do potężnych, podwójnych drzwi...




Hej kochani :)
Wiem, ze rozdział dodaję trochę późno i że jest krótki, ale to przez to, że wróciłam późno ze szkoły :(
Ale rozdział jest więc możecie się cieszyć ;)
Jeżeli zobaczycie jakieś błędy piszcie.
Pamiętajcie o komentowaniu, bo to bardzo motywuje do pisania.
Tylko Wasza AgiX <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz