środa, 13 stycznia 2016

Sen...

>Perspektywa Nico<


Gwałtownie zerwałem się z łóżka.
- Hazel? - zapytałem, ale uświadomiłem sobie, ze dziewczyny już nie ma. Wyjechała do Obozu Jupiter z Frankiem, Reyną oraz paroma innymi obozowiczami. Nie mam pojęcia o właśnie zrobiłem. Chodziłem między snami. Sny herosów nigdy nie są normalne lub przypadkowe. Potrafią pokazywać przyszłość, przeszłość lub teraźniejszość. Nie zawsze ale bardzo często. Ja jako syn Hadesa mam prawo do komunikacji między koszmarami. Dzieci z domku nr 15 miały prawo do wszystkich snów co było bardzo niesprawiedliwe. Clovis nie potrafiłby zrozumieć najprostszego koszmaru. Czasem go nawet spotykam błądzącego między drzwiami, których ja sam nie mogę otworzyć. Komunikacja pozwala na skontaktowaniu się z śniącymi herosami, ale ja używam jej tylko w celach rozrywkowych. To okrutne, ale gdy widzi się dzieciaka od Ateny uciekającego przed gigantycznym pająkiem, uśmiech sam nasuwa się na usta. Niestety gdy już wejdziesz do czyjegoś snu musisz się z niego wybudzić. Wejście ponowne do korytarza może być  śmiertelne, przez co trzeba dokładnie wybierać drzwi. Ale wracając do tematu. Spacerowałem między drzwiami. Wszystkie były zamknięte, co oznaczało, że nikt nie ma koszmarów. To dobrze... poniekąd. Wtedy na końcu korytarz otwarły się niewielkie drzwiczki. Nie było żadnych innych otwartych drzwi więc nie zastanawiałem się nad wyborem. Po prostu wszedłem do środka. Migawki obrazów wirowały wokół dziewczyny w koszuli szpitalnej. Rozpoznałem ją. To była dziewczyna o której rozmawiałem z Chejronem. Ta sama, którą złapałem rano w lesie. Wszystkiemu temu towarzyszył ryk o mocy chyba 130 dcbl*. Alice,  leżała pośrodku tego wszystkiego zwijając się z bólu. Ten huragan musiał rozsadzać jej głowę. Nie powinienem tego robić, ale chwyciłem ją za ramię. Krzyknąłem najgłośniej jak potrafiłem by się obudziła. Obróciła głowę w moją stronę i spojrzała na mnie tymi swoimi oczyma w kolorze karmelu. Były takie... słodkie? Nie miałem czasu jednak na przemyślenia. Huragan rozerwało. W ostatniej chwili złapałem ja za rękę i oboje polecieliśmy w stronę drzwi. OBOJE wylecieliśmy ze snu i znaleźliśmy się w korytarzu snów. Żyliśmy. To dobrze. Lecz większym pytaniem było to, jak Alice się tutaj znalazła. Ponieważ nie była córką Hadesa (wyczułbym to) nie miała wstępu do korytarza snów. Powinno ją rozerwać na strzępy, przez co by się obudziła. Podszedłem do dziewczyny, lecz zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć zachwiała się i upadła. W ostatniej chwili złapałem ja i delikatnie położyłem na chłodnej posadzce. Jej ciało zaczynało migotać. Wybudzała się. Jej czarne włosy okalające twarz przelewały mi się przez palce. Na jej policzkach dostrzegłem ślady łez. W końcu jej ciało kompletnie zniknęło. A mnie wyrzuciło z korytarza. I tak docieramy do momentu obecnego. Do przerażonego, spoconego Nico di Angelo. Wyplątałem się z kołdry i usiadłem na krańcu łóżka. Wciąż byłem ubrany w to w czym poszedłem spać. Czarne dżinsy z dziurami na kolanach i czarną koszulkę z czaszkami. Właściwie nigdy nie przebieram się w pidżamę na wypadek ataku potworów. Taki nawyk z dzieciństwa. Koło etażerki stał mój miecz ze stygijskiego żelaza. Po drugiej stronie stało idealnie zaścielone łóżko Hazel. W przeciwieństwie do mojej, jej połowa pokoju była w idealnym porządku. Wyjechała dopiero 3 dni temu, a już poważnie odczuwałem jej brak. Wstałem i sprawdziłem godzinę. Była  7.35. Przeczesałem czarne włosy ręką i wygładziłem koszulkę. Musiałem pilnie porozmawiać z Clovisem.


*130 decybeli - granica ludzkiego bólu


Jak się podobał kolejny rozdzialik ;)
Nie powinnam sie powtarzać ale co mi tam :P
Podobało ci się? KOMENTUJ!
Widzisz błąd? NAPISZ!
A ja wszystkim herosom będę życzyć miłego wieczoru :*
AgiX

2 komentarze: